ki polskiej, pomogą w tej pracy; jak skoro nie ulega wątpliwości, że w Polsce sztuki piękne ceniono, a w zabytkach na to dowody zostały. Czy zaś te pomniki ręka rodaka, lub obca nam stworzyła?, w tem pytanie właśnie, na które golem słowem, bez dowodów, odpowiedzieć trudno.
Też same prawie uwagi spotykamy w studyach Lelewela, nad brązowemi podwojami płockiemi i podobnemi do nich wrotami katedry gnieźnieńskiej. Arcy to znakomite zabytki — więc z kolei przeglądu naszego, nad niemi zastanowić się wypada.
Jak w herbarzach stare rody szlacheckie wywodziły się koniecznie od Greków i Rzymian, a wielce był pożądanym splendor z Kwirynału; tak znowu to co bogate lub starożytne, zwykle wedle tradycyj z Bizancyum lub z Kijowa pochodzić miało. Podanie bierze tu często wschodnią szkołę wykonania zabytku jakiego, za samo źródło materyalnego pochodzenia jego.
Tak się rzecz ma i z podwojami katedry gnieźnieńskiej. Mają one bajeczne dzieje swoje, które nawet u poważnych pisarzy wiarę znalazły. Marcin Broniewski opowiada w swoim opisie podróży do Tataryi (wydanym roku 1595 w Kolonii) jako drzwi te po różnych przygodach dostały się do Kijowa, zkąd je Bolesław wziął i do Gniezna przywiózł. To powtarza Michajło Litwin
Strona:Gniezno i Trzemeszno.djvu/23
Ta strona została uwierzytelniona.