Noc ciemna i głucha; na stepie mrok szary...
Wilczych śladów w śniegu szuka hetman stary.
Od rzeki, co huczy pod skorupą z lodu,
Dziwny trop się ciągnie aż do wrót ogrodu.
Drugą noc już z rzędu, bez snu i pacierza,
Hetman, z bronią w ręku, próżno czeka zwierza.
Świat pod mgły całunem leży, jak nieżywy...
On, milcząc ponuro, wąs pokręca siwy.
Czapkę głębiej wcisnął... „Zgińcie, do kaduka!
W tę noc, jak grób ciemną, kto się was doszuka!”
Wtem na śniegu błysło światło zagadkowe...
Hetman drgnął — myśl straszna przeszła mu przez głowę.
Myśl straszna, a czarna, jako te otchłanie,
Kędy promień słońca nigdy nie postanie.
Innych myśli stado za nią nadleciało,
Jako lecą sępy na umarłe ciało.
Co to? — czy wilk zawył, jak zwiastun niedoli?
Czy też wiatr przeleciał po rózgach topoli?
Strona:Gomulickiego Wiktora wiersze. Zbiór nowy.djvu/120
Ta strona została uwierzytelniona.
III.
Wilcze ślady.