Ta strona została uwierzytelniona.
Statek bruzdą szmaragdową
Wyzłacane fale porze.
Sternik usnął, zapomniawszy
O mieliznach tego świata;
Koło masztu siedzi chłopiec
I, ziewając, żagiel łata.
Krew rumieni mu policzki,
Tłustą sadzą zasmolone;
Jego oczy duże, modre
W tę i ową błądzą stronę.
Nagle zjawia się kapitan,
Człek, co lubi głośne sprzeczki,
— A hultaju! — woła z gniewem —
Znów mi śledzia skradłeś z beczki!..
Jaki spokój! Na powierzchnię
Wypłynęła rybka lśniąca,
I przy słońcu grzeje główkę
I ogonkiem fale trąca.
A pod niebem mewa krąży
I przyczaja się zdaleka...
Ot, już rybkę trzyma w szponach
I w błękity z nią ucieka!