„Ostrożnie, bo tam woda.. Przybliż się... Zejdź z drogi...
Wolniej... Widzisz, brzydalu, zamoczyłeś nogi.
Odpocznij.. Przygładź włoski... Pobiegaj po trawie”..
I niebo uśmiechało się do nich łaskawie,
I słońce zdroje blasków ognistych zlewało
Na starca, pieszczącego się z dzieciną małą.
Ojciec tymczasem drugą żoną był zajęty.
Kiedy w dom nowy żywot zostanie przyjęty,
Próżno o dawne prawa śmierć się upomina.
Wkrótce ta druga żona powiła mu syna.
Pawełek nie znał brata. Co mu tam! W ukryciu
Dni pędził, lecz nie brakło blasków jego życiu.
Zresztą, prócz dziadka, nic go tu nie obchodziło.
Dziadek był jego życiem, radością i siłą.
Zdawało się, że tych dwojga istot nie rozdzieli
Nic, nigdy.
..Dziadek umarł.
Gdy Sem do Racheli,
A Booz do Rut mówił: „Płacz, bo ja odchodzę” —
Te niewiasty płakały. Lecz na dziecka drodze
Śmierć staje niepoznana. Próżno dziadek stary
Upominał: