Strona:Gomulickiego Wiktora wiersze. Zbiór nowy.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.

Rzecz dziwna, że tę furtę, zdobną w kwiatów zwoje,
Cłopiec badał z oznaką wielkiego zajęcia,
Los często objawieniem bywa dla dziecięcia,
I przyszłość mu się we snach przedstawia prawdziwa —
Lecz niestety, los gwiazdę wschodzącą zakrywa.


Pawełek miał zaledwie trzy lata.
— „Precz, łotrze!
Precz ztąd! Nie mogę ścierpieć, gdy się o mnie otrze!
Splamił mi nową suknię! wypił wszystko mleko!
Smoluch! brzydal! Wynieście go ztąd gdzie daleko —
Do kuchni! do piwnicy! Dostaniesz, gagatku,
Rózgi! Jesteś nieznośny i — brzydki w dodatku!”

Na kogoż to spadają takich obelg krocie?
Na Pawełka. Nieszczęsny chłopiec! Po powrocie
Z pogrzebu, zastał w domu obcego człowieka;
To był ojciec. Za ojcem, co przybył zdaleka,
Zjawiła się niewiasta z dziecięciem u łona:
To znów brat i macocha.
O nieodgadniona
Serc ludzkich tajemnico! Ta niewiasta obca
Odrazu nienawistną stała się dla chłopca.
Matka to sfinks. Jej serce, pełne dwuznaczności,
Białe jest kiedy kocha — czarne gdy zazdrości;
W jednej chwili objawia i czułość i wzgardę:
Czułe dla własnych dzieci, a dla cudzych twarde.

Gdy cierpi wieszcz, apostoł lub męczennik — zgoda.
Ci wiedzą za co cierpią. Lecz duszyczka młoda,