W cichym kącie pościółka biała choć uboga;
Przy niej „Żywoty Swiętych”, książka pełna Boga,
Jedyny sprawiedliwych i mężnych panteon;
A nad szarym kominkiem, z podniesioną głową,
Między obrazkiem Maryi i palmą kwietniową,
Przytwierdzony do muru śpilką — Napoleon.
Orzeł w tak lichej klatce! — Czemużby nie? — W ciszy
I rozkosznym spokoju, jakim gniazdko dyszy,
Tuląc do siebie dziecko przystrojone w kwiaty,
W miejscu, gdzie mieszka szczęście, świętość i otucha,
Sprzecznym tonem wieszczego nie obraża ucha
Grzmot, jakim pod Austerlitz huczały armaty.
Tuż przy wielkim cesarzu, w rannej zorzy złocie,
— Pamiątko! co łzy dumy wyciskasz sierocie! —
Połyska krzyż zasługi, świetny chociaż mały;
Puścizna po żołnierzu, cichym bohaterze,
I po ojcu, co dziecka zpoza grobu strzeże,
I skroń jego ubiera w blaski własnej chwały.
Krzyżu napoleoński! bohaterskie cacko,
Za którem nasi ojce biegli w bój junacko!
Wieńcu, w którym się słońce z wawrzynami para!
Bonaparte, wysoko wzniósłszy znamię twoje,
Tą relikwią wiódł tłumy na świata podboje,
A gdy działa umilkły, wołał: — Do mnie, wiara!