stąpić druga część programu... przejażdżka gondolą na pełnem morzu i dalszy ciąg wyznań....
Henryk rzucił okiem na niebo... słońce staczało się coraz niżej po nieboskłonie i poczęło nabierać purpurowych ogni... A więc wszystko tak, jak sobie wpierw obmyślił... będą mieli za chwilę cudowny zachód słońca... ziemia i morze zapłoną ogniem i purpurą a z gorejących fal wykwitnie ku niebu wieżycami kościołów i pałaców to jedyne na świecie miasto, miasto cud, miasto-marzenie, kochanka morza — Wenecya. A wtedy on, wsparty o miękkie poduszki gondoli, drżącym ze wzruszenia i ze szczęścia głosem, będzie snuł dalszy wątek swych serdecznych wyznań; opowie Renie plany na przyszłość, roztoczy przed jej duszą wymarzony, jedyny obraz ich przyszłego życia, pełnego ekstaz i ciągłej kontemplacyi. Doszli do portu... uwiązane do słupów chwiały się rytmicznym ruchem gondole, jak czarne mistyczne ptaki, rwące się w dal, na morze... Kilka szarych postaci podniosło się nagle z ich dna... gondolierzy poczęli chórem proponować:
— „Gondola signori, gondola!“
Strona:Grający las i inne nowele.djvu/117
Ta strona została uwierzytelniona.