Strona:Grający las i inne nowele.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

norowy... wygląda to, jakby pod jego adresem skierowane... gdy stał dziś rano przed lustrem, zauważył zdrowe rumieńce na swych policzkach... trudno! przecież nie mógł ich zasmarować białą farbą...
Na szczęście w tej samej chwili słońce, zaczynając zapadać za horyzont, rzuciło purpurową łunę na ziemię i morze... z aksamitnych, przedziwnie miękkich fal wodnych poczęły wykwitać raz po raz kolorowe, cudne miraże, samotna biała chmurka na środku nieba rozśmiała się czerwonym rumieńcem, a koronkowe zarysy wynurzającego się z wody miasta nabrały nastrojowych, różowych obwódek...
Pani Rena szepnęła cicho:
— „Płyniemy jakby we krwi“...
Skorzystał z zachodu słońca, aby odwrócić jej myśli, wskazał ręką przed siebie:
— „Widzi pani, jak przedziwnie płonie na niebie kopuła Santa Maria della Salute... niby mistyczna róża... oto jedyne tło do obrazów religijnych Tiziana. Czy nie zdaje się pani, że w tej chwili, jak mówi poeta: