wielki i miłosierny. Przyszło jej na myśl, że to, co się stało, jest sprawą djabła i modliła się o ocalenie od pokus, wzywając miłosierdzia bożego, by się niebo zlitowało nad nią i uwolniło ją od czarów. Ale nazajutrz znów ją opanowała z większą niż kiedybądź siłą ślepa i głęboka namiętność, i gdy noc zapadła i należało udać się na spoczynek, niewysłowiony smutek ją ogarnął. Jak się położyć, nie zobaczywszy Piotra, jak spać, kiedy on wyczekuje w niepokoju i niepewności? Czuła jakby wielka pustka powstała w niej, nie wiedziała dobrze, czy w głowie, czy w sercu, i chciała płakać, buntować się przeciw przesądom, które jej nie pozwalają kochać otwarcie, tak jakby jej ambicja i pragnienia. były czemś obcem jej własnej woli.
Zeszła, lecz gdy przechodziła przez dziedziniec, niechęć i gniew odezwały się na nowo. Wróciła do swej izdebki i rzuciła się na łóżko z łkaniem. Zażarta walka między rozsądkiem a sercem zaczęła się po raz drugi i na chwilę serce zwyciężyło. Zeszła ponownie, a widząc Piotra, który wyczekiwał jej z upragnieniem, zapomniała zupełnie o dumnych zamiarach ubiegłej nocy. Ale od owego wieczora, więcej niż kiedybądź, zaczął się dziwnie nienormalny proces w jej kociej psychice; powzięte postanowienie w pierwszych chwilach miłości, aby dotrzymać wiary Piotrowi i zostać jego żoną, zachwiało się w swych podstawach, stało się rodzajem meteora, który się zjawia i znika, stosownie do odbicia godziny i światła.
Walka pomiędzy miłością własną a namiętnością, pomiędzy dążeniami serca a rozsądku gorzała ciągle
Strona:Grazia Deledda - Po grzesznej drodze T.I.djvu/107
Ta strona została przepisana.