Strona:Grazia Deledda - Po grzesznej drodze T.I.djvu/115

Ta strona została przepisana.

Można było poznać odrazo w młodym nuorejczyku jednego z principales, to jest z zamożnych wieśniaków, którzy stanowią charakterystyczny szczep, chlubią się pewnem szlachectwem i starożytnością krwi, czytają dzienniki, zajmują się sprawami miejskiemi, jadają przy stole, choćby nawet w kuchni i, gdzie mogą, używają języka włoskiego[1]. Dziwny ród o kocich charakterach, szlachetny, silny, niejednokrotnie wspaniały, prawy i przewrotny, stosownie do okoliczności, ufny zawsze w swą potęgę, prawie jak ów cesarz, właśnie hiszpan, w którego państwie słońce nigdy nie zachodziło.
— Witajcie, nuorejki! — zaczęli wykrzykiwać nowo przybyli, ściągając konie koło dziewcząt.
— Witaj nam, Nuoro! — odpowiedziały wesoło.
— Czy chcecie się przysiąść na konie?
— Czy chcecie pić? — spytał stary jeździec, nachylając się na bok, aby wydobyć z worka czaszę pełną wina.
— Dziękujemy — odrzekła żywo Marja z drwiącym śmiechem.
— Wypijcie sami wasze wino i dajcie waszym kobietom, które mogą pospadać wam z koni! Może wtedy w powrotnej drodze będziecie mogli nas zabrać.

— Doskonale! — zawołał stary, przykładając czaszę do ust i odrzucając w tył głowę, by móc lepiej pić. Kobiety na koniach zaczęły przycinać Marji ostremi wyrazami.

  1. Zamiast dialektu sardyńskiego (przyp. tłum.)