Strona:Grazia Deledda - Po grzesznej drodze T.I.djvu/128

Ta strona została przepisana.
XI.

Wyszedłszy z kościoła, Marja zebrała włosy, i splotła je w dwa grube warkocze, które upięła mocno nad szyją na tyle głowy i owiązała głowę ciemną chusteczką.
Towarzyszki zginęły w tłumie. Starała się je odszukać, ale zrobiwszy parę kroków, natknęła się znowu na Franciszka.
— Dokąd idziesz? — zapytał, zatrzymując się przed nią.
— Chodź ze mną, gdzie biegają teraz konie. Widzisz, tam są wszyscy z Nuoro.
Poszła za nim, a on zaczął jej znowu prawić komplementy, aż zbliżyli się do grupy nuorskich ludzi, zebranych między dwiema ogromnemi skałami na brzegu równinki, na południe od kościoła. Stamtąd rozciągał się widok na małą płaszczyznę, przeciętą świerkami, gdzie się odbywały wyścigi. Konie, widziane z tej wysokości, wyglądały jak myszy, ujeżdżane przez lilipucich jockey’ów. Tłum rozlał się po równinie, naciskając na niżej stojących, ogólnie rozmawiano o wy-