Strona:Grazia Deledda - Po grzesznej drodze T.I.djvu/134

Ta strona została przepisana.

ziomie, ale dający się łatwo powodować, poszedł którejś niedzieli na sumę, umyślnie, żeby zobaczyć Marję.
Spodobała mu się aż zanadto i powiedział siostrze:
— Wiesz, przyjrzałem się dobrze tej pannie. Jest piękna, podoba mi się. Postaram się teraz zobaczyć ją w jej domu.
Istotnie wszedł do domu Noinow pod pozorem sprzedania wujowi Mikołajowi pary wołów i ujrzał Marję, która bosa, zajęta, źle ubrana, spodobała mu się jeszcze więcej niż poprzednio.
Ale nie zdobył się na to, aby zakochać się w niej całkowicie; myślał o niej, widywał ją z przyjemnością, nawet często szukał jej umyślnie, lecz czas mijał, a on nie robił stanowczego kroku. Może nie byłby się nigdy zdobył, gdyby nie spotkanie na Gonare. Widok Marji z rozpuszczonemi włosami, temi cudnemi włosami, o stalowym połysku, które drżały na wietrze, w oprawie owej tajemniczej i nastrojowej nocy, na tle milczącego krajobrazu, wywarł silne wrażenie i w sielsko-czułem sercu Franciszka obudził niewysłowione pragnienie zachwytu i nieodzowną potrzebę kochania.
W jednej chwili, w mgnieniu oka, w błękitnym półcieniu rozpływającej się nocy i zachodu księżyca, sród ludzi głośnych i uśmiechniętych, Franciszek Rosana poczuł coś, jakby nieprzewidziane postanowienie poślubienia Marji i zaludnienia opustoszałego domu jej dziećmi.
Gdy zjeżdżali z góry, zaledwie poczuł, że Marja opiera się delikatnie o jego ramię i obejmuje go ręką