Strona:Grazia Deledda - Po grzesznej drodze T.I.djvu/141

Ta strona została przepisana.
XII.

Minęły dwa tygodnie, postawione jako warunek przez Marję.
Franciszek Rosana był obecnie w stosunkach z wujem Mikołajem, bywał częstym gościem w domu Nomów i po upływie oznaczonych piętnastu dni poprosił Marję o odpowiedź. Nie była jeszcze zdecydowana i zażądała dalszej zwłoki.
Jeszcze? — rzekł Franciszek, wzdychając. Ależ to męczarnia.
Czekał jednak.
Marja z każdym dniem bardziej była skłonna do przyjęcia go, ale wprzód należało zerwać wszelkie stosunki z Piotrem Benu, którego kochała zawsze, a przedewszystkiem trzeba było wyprawić go z domu. Pewnego dnia, gdy kończył się rok jego służby, zapytała ojca, czy nie zamierza wydalić sługi.
— Czyś oszalała? — krzyknął wuj Mikołaj, mierząc ją pogardliwym wzrokiem. — Dlaczego mam go wydalić? Czy była kiedy o tem mowa? Czemu mamy