Strona:Grazia Deledda - Po grzesznej drodze T.I.djvu/79

Ta strona została przepisana.

— Jezu! — krzyknęła, odskakując jak kotka, — przysięgam, że się to nie stanie, a jeżeliby nieszczęście chciało, że się ma stać, biłabym go po twarzy....
— Fe! Kobieta, bijąca mężczyznę. Jak to być może?
— Mężczyzna pijany to nie człowiek, tylko zwierzę domowe, które ostatnia kobieta może wytłuc.
Ta zasada ogólna Marji, choć w różnych punktach fałszywa, mocno uderzyła Piotra.
— Masz słuszność, Marjo, — rzekł zastanowiwszy się. — Przysięgam ci, że się już nigdy nie upiję.
Obietnica, ani grzała ani ziębiła Marji, ale Piotr jej dotrzymywał. Codziennie sługa i pani miewali ze sobą małe utarczki mniej lub więcej poważne; ale ona była zjadliwa i despotyczna, nie przyznawała mu słuszności nigdy i onieśmielała go, on zaś poddawał się, nawet gdy się myliła, a miał ją za coraz mędrszą, bardziej inteligentną i wyższą od siebie. Z miłości ku niej znosił ciągłe kaprysy wuja Mikołaja i butę ciotki Luizy, był posłuszny jak dziecko i nie robił żadnych uwag, nie okazywał najmniejszego śladu zmęczenia czy niesmaku.
Kazali mu kopać w ogrodzie blisko miasta, tak, że godziny obiadowe i wieczorne spędzał w domu. Ciotka Luiza posługiwała się nim wtedy w rozmaitych sprawach, posyłała go po zakupy do rzeźnika, po drobiazgi do sklepiku, a nawet nieraz, kiedy Marja tego uczynić nie mogła, do studni, nawet z amforą na ra-