ale odpowiadał, aby nie zniechęcić sobie gospodarza i aby mieć możność zwrocie się od czasu do czasu do Marji, patrzeć i pożerać ją wzrokiem, nie wzbudzając podejrzenia.
Nie zdradzał się poza tem, nie mówił ani słowa, nie czynił żadnego gestu, któryby mógł odsłonić przed gospodarzem jego wielką tajemnicę.
Jednak te poetyckie zawody śmiertelnie nudziły kobiety. Pewnego wieczoru Marja nie mogła się powstrzymać, podniosła żywo głowę i rzekła tonem obrzydzenia:
— Dalibyście już pokój temu wszystkiemu. Zróbcie mi tę wielką przyjemność, żeby raz z tem skończyć.
Piotr oniemiał i zapadł w głębokie marzenie. Albowiem przez żywy ruch Marji zauważył ze zdumieniem, że miała pod podbródkiem pieprzyk wielkości lentyszka z trzema złotemi włoskami.
Ach! nie wystarczał dołek w podbródku, nieomylna oznaka siedmiu piękności, potrzebny był jeszcze ten pieprzyk! Od owego wieczoru, stracił na dobre spokój, rozsądek i panowanie nad sobą. Drżał jak mocno naciągnięta struna.
Wuj Mikołaj traktował go czule jak syna i mówił mu to szczerze. On jednak myślał ze zgryzotą:
— Gdybyś tak wiedział, wuju Mikołaju, gdybyś tak wiedział...
Miewał jakgdyby nieuchwytne mętne wyrzuty sumienia; zdawało mu się, że kochając Marję, zdradza pana, dom, obowiązki. Nie myślał już przecież o zwalczeniu namiętności: był tak do zatracenia, tak
Strona:Grazia Deledda - Po grzesznej drodze T.I.djvu/84
Ta strona została przepisana.