Strona:Grazia Deledda - Po grzesznej drodze T.II.djvu/114

Ta strona została przepisana.

tem bywać u Noinów w charakterze przyjaciela, a bodaj nawet starającego się o Marję.
W końcu 1891 roku rozeszła się wiadomość o ich możliwem małżeństwie. Dużo ludzi gorszyło się jeszcze, głównie principali czystej krwi, którzy pamiętali dawne czasy i pochodzenie Piotra, oraz pierwsze świetne małżeństwo Marji. Inni uważali:
— Czemu nie? Piotr Benu jest na drodze do bogactwa, a ostatecznie M rja jest wdową. Wobec tego...
Wypływała stale bajeczka o skarbie, a jak to zawsze bywa w małych środowiskach sardyńskich, kiedy ktoś się wybija, powiadano, że Piotr odkopał pieniądze starego bandyty. Zazdrośni mówili:
— Fe! kradzione pieniądze! Jak przyszły, tak idą.
A on tymczasem rósł w znaczenie, kupował place i ogrody, a odkąd nie był już ani biednym, ani sługą, zaczął zażywać sławy dobrze wychowanego człowieka. Nie słyszano w związku z nim o żadnej kłótni, o żadnej awanturze miłosnej, widywano go mało, a czynne i pełne ruchu życie, jakie prowadził, stawiało go w rzędzie młodzieńców najlepiej widzianych śród chłopów nuorskich.
Nie bywał w karczmach, nie mieszkał z osobami podejrzanemi, nie wyśpiewywał po nocach, odbywał długie podróże do Cagliari, do Sassari, do Ozieri, zawsze bardzo czynny i zawsze razem z panem Antine, jak go nazywano.
Poza wpływem wewnętrznym, Piotr uległ mu też i co do różnych cech zewnętrznych, nabrał pewnej