Strona:Grazia Deledda - Po grzesznej drodze T.II.djvu/133

Ta strona została przepisana.

Pewnego dnia przyszedł do domu mocno zadowolony i wprowadzając ze sobą młodego wieśniaka nuorskiego, który przyjechał tego ranka, odrazu zawołał do Sabiny:
— Wiesz, co nowego? Twoja kuzynka Marja wychodzi zamąż.
— Za kogo? — zapytała Sabina, zrywając się z miejsca.
— Zgadnij!
Sabina zastanowiła się. Słyszała już i ona pogłoski o zaręczynach Marji z Piotrem Benu, a kiedy z wielkim strachem zapytała się o wiadomość, i kuzynka i ciotka przysięgły, że niema w tem nic prawdy.
Teraz, po miesięcznej nieobecności, słysząc tę ciekawą nowinę, zatrwożyła się znowu.
— Za Piotra Benu? — zapytała, ukrywając wzruszenie.
— Tak.
Wielkie wrażenie, jakiś tajemny przestrach sparaliżowały jej język na chwilę. Mąż zauważył jej zmieszanie i zapytał z uśmiechem:
— Aż tak ci się nie podoba?
Uśmiechnęła się, uspokoiła i wzruszyła ramionami.
— Nic mnie to nie obchodzi. Ale doprawdy, nie jest to mąż jej godny.
— Jest teraz taki bogaty — wtrącił młodzieniec, przybyły z Nuoro.
— Tak, wiem, odkrył skarb! — odrzekła Sabina z tajoną ironją. — Ale...