Strona:Grazia Deledda - Po grzesznej drodze T.II.djvu/135

Ta strona została przepisana.

Ducha mogły mówić, opowiedziałyby ci tajemnicę, powiedziałyby ci, że Zizzu Turulia został zamordowany razem z Franciszkiem Rosaną, i że jego niepogrzebane kości, rzucone może gdzieś, do jakiejś głębokiej pieczary — ja nie wiem, ale wierzę, że tak być musi — wołają całym głosem o pomstę.
Czy jednak Marja uwierzy? Pamięta napewno o miłości kuzynki dla Piotra Benu i będzie podejrzewała raczej zemstę osobistą, niż pomszczenie biednych zmarłych. Zresztą Sabina pomyślała o trudności tak nagłego powrotu do Nuoro, bez wytłumaczenia się Józefowi i o zupełnej niemożliwości obarczenia kogobądź innego tem bolesnem poleceniem.
Nie wyjawiła nigdy mężowi smutnej tajemnicy, licząc, że uda jej się ukryć ją w największej głębi duszy na zawsze. Gdyby szło o jakiegokolwiek innego człowieka, możeby powiedziała, ale z Piotrem Benu było co innego, a może w jej milczeniu kryło się dawne wspomnienie głębokiej i minionej miłości, może jakaś delikatna sprawa sumienia, które tak dowodziło:
— Jeżeli powiesz, będzie to może przez żal, przez zemstę, a nie przez poczucie sprawiedliwości. Może to być czyn wstrętny Panu Bogu. On jeden tylko ma prawo karać winnych.
Jednak dzisiaj sumienie Sabiny już nie mówiło w ten sposób, dzisiaj krzyczało głośno i nakazywało jej odsłonić tajemnicę, aby odciągnąć Marję od małżeństwa wprost przeciw naturze. Ale jak to zrobić? co postanowić? To że Marja nie doniosła jej o swem postanowieniu, dowodziło, że pamięta o przeszłości, o jednym wie-