Strona:Grazia Deledda - Po grzesznej drodze T.II.djvu/151

Ta strona została przepisana.

spodziewać więcej, ponieważ nie zawiadomiła nikogo o swoim ślubie. I jakkolwiek w gruncie była zadowolona z tej tajemniczości, która pozwalała utrzymać porządek i spokój w domu, czuła się jednakże upokorzona i smutna.
Zeszła na dół i zamiotła kuchnię, potem rozpaliła ogień i ogrzała się; wtedy lekki odblask różowy zabarwił jej blade policzki.
Zaczęła przygotowywać kawę, myśląc ze smutkiem, że tylko parę dni jeszcze przebędzie w domu rodzicielskim, ponieważ meble Piotra dotąd nie nadeszły i matka zgodziła się, by do chwili urządzenia nowego mieszkania młoda para pozostała u nich.
Około godziny drugiej ukazała się ciotka Luiza, a wkrótce potem wuj Mikołaj i przyszły dwie służące, które bywały u nich w domu.
Marja weszła na górę, żeby się ubrać, a na zapytanie kobiet, czy mogą jej pomóc, odpowiedziała, że nie. Rozebrała się przy mdłem świetle dogasającej świeczki łojowej, a im bardziej światełko zanikało, tem bardziej myśl, jakby urzeczona półcieniem, zatrzymywała się na wspomnieniu tego, co było wtedy.
Ach, wydawało jej się, że się tak postarzała. Była blada i chuda teraz, a ramiona się uginały, jakby pod ciężarem niewiadomego nieszczęścia.
Kiedy w koszuli i białej spódnicy robiła tłomok ze swych wdowich szat i otworzyła szafę, aby je schować, nie mogła się powstrzymać od płaczu. Czuła, że szmat jej życia, złożony z łez i okropności, z goryczy i marzeń, z miłości i namiętności odrywa się od niej wraz