Strona:Grazia Deledda - Po grzesznej drodze T.II.djvu/159

Ta strona została przepisana.

— List polecony do pani Marji z Noinów, wdowy Rosana — rzekł, odczytując adres.
— Proszę — odpowiedziała, wyciągając rękę, bardzo zdziwiona, od kogo może być ten list.
— Niech pani tu podpisze — rzekł listonosz, podając jej kajet i pokazując wiersz palcem.
— Poco?
— Bo polecony! — odrzekł, uśmiechając się złośliwie pod rudym wąsem.
Marja wzięła kajet i poskoczyła żywo na schody. Gdy podpisywała, przebiegła okiem nazwiska innych podpisujących na stronicy i pomyślała:
— Może mnie obgadają, że otrzymuję polecone listy? Ale czy to moja wina? — dodała po chwili, lekko zaniepokojona. Wróciła na dół, wzięła od listonosza list i odrazu rozdarła kopertę.
Był to anonimowy list Sabiny, który, niestety, przybył za późno, za późno, o wiele za późno. — — —
Marja przebiegła go naprzód pędem, na wyrywki, przeskakując wiersze, aby dojść jak najprędzej do końca, potem odczytywała ponownie, powolutku, opierając się o bramę.
Wszystka krew napłynęła jej do twarzy i tętna zaczęły bić gorączkowo. Przerażający chaos, zawrót głowy ogarnął ją i opanował. Nawet gdyby chciała i mogła, nie umiałaby określić uczuć, jakich doznawała, ale były to w każdym razie uczucia przerażające.
Bezwiednie przeszła z powrotem przez podwórko i opuściła się na swoje poprzednie niskie krzesełko, drżąc jak liść i wzywając nieprzytomnie powrotu Piotra.