Strona:Grazia Deledda - Po grzesznej drodze T.II.djvu/51

Ta strona została przepisana.
III.

I dla Marji rozpoczęło się życie zaczarowane. Wstawała o świcie, kiedy wierzchołki dębów nurzały się w świeżym rozświcie dnia i razem z Franciszkiem przypatrywała się, z dziecięcą wesołością pomagając przy dojeniu krów i wyrabianiu sera. Krowy wychodziły po jednej z obory, a mleko ciepłe i dymiące lało się do kociołka; poprzez żywopłot cielęta przyglądały się ciekawie, szeroko rozwartemi, czamemi oczami; z grobli leśnej wysoka trawa, kapiąca rosą i złote oczy rumianków zdawały się uczestniczyć z tajemnem drżeniem w tym świętym obrzędzie.
Dużą część sera sama Marja wygniatała w małe gomółki, stawiając go drugi raz na ogniu, po dwóch lub trzech dniach fermentowania.
Śliczna była, gdy robiła gomółki: zakasywała rękawy białej koszuli aż do łokcia, związywała na głowie końce chusteczki i siedząc na stołku, przewracała zręcznie ser w rądlu.