Strona:Grazia Deledda - Po grzesznej drodze T.II.djvu/86

Ta strona została przepisana.

najpiękniejszy, któryś pozostawił wszystkim serca złamane.
— Ale kto, kto się będzie mógł pocieszyć? Nie podobna się uspokoić, niepodobna położyć kresu łzom i boleści.
— Żałoba nasza będzie wieczna. Śpij, serce nasze. Będziemy się modliły za ciebie dniem i nocą, wyrywały włosy, wołając zemsty. Nawet róże są okryte żałobą, bólem, a góra płacze nad nieszczęściem.
— Bóg jest wielki i sprawiedliwy. On powołał do Siebie twego ojca i twoją matkę przed tym dniem straszliwym, ale kto pocieszy twoją żonę, siostrzeńcze mój najdroższy, siostrzeńcze mój, którego już nigdy więcej nie zobaczę?

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Dopiero koło południa ludzie zaczęli się rozchodzić od Noinów; nawet Sabina, która służyła w zamożnym domu, zabrała się powoli do wyjścia, cała pogrążona w głębokiej zadumie. Zostały przy Marji siostry zmarłego. Obiad przyniesiono od krewnych, ale nikt nie tknął jedzenia. Teraz w ciszy i półmroku pokoje i kuchnia niesprzątnięte, robiły smutniejsze niż kiedybądź wrażenie, a widząc dom swój tak zmieniony, Marja czuła się jeszcze bardziej nieszczęśliwą. Już wyczerpała wszystkie siły, przejścia ostatnich czterdziestu ośmiu godzin zabiły w niej wszelką wrażliwość.
Wczorajsza odwaga i zimna krew opuściły ją z chwilą powrotu do domu, do swej spokojnej izby; uczuła ból silny i szczery, a no bólu nastąpił rodzaj