A Efer Masia, obwiązując serwetę pod brodą, wygłosił literacką sentencyę:
— Cuor porte, coutro la sorte. — Stawmy czoło niedoli, mówi Dante Alighieri. Odwagi, Giovanno Era; pokaż, że chociaż górskiem jesteś kwieciem, posiadasz wytrzymałość kamienia. Czas wszystko łagodzi.
Giovanna zaczęła jeść, chociaż ją w gardle ściskało, łzy dusiły.
Student milczał, cały zajęty jadłem opróżnił talerz, zanim Giovanna połknęła pierwsze kęsy.
— Zmiatasz jak wicher! — mówiła do syna Porreducha — zdajesz się być zgłodniały jak pies. Chcesz więcej? Dobrze, jedz jeszcze, dobrze.
— Brawo! — potakiwał ojciec — chyba żeś tam w stolicy głodem się morzył.
— Zawszeni to myślała — zadecydowała matka! — Ulice szerokie, pałace, ale kęs chleba na wagę złota. Słyszałam, że po domach nie ma spiżarni, jak u nas, a gdzie brak spiżarni, czemże się nasycić można?
Ciotka Bachisia westchnęła. Wiedziała, oj wiedziała, co to dom bez spiżarni!
— Czy tak, mój doktorku? — pytała matka studenta.
— A tak, najzupełniej — odpowiadał jedząc, śmiejąc się, wymachując rękoma niespracowanemi, białemi o długich paznogciach.
— Dlatego też zmienił się w pijawkę, w wam-
Strona:Grazia Deledda - Po rozwodzie Cz.I.djvu/23
Ta strona została przepisana.