Strona:Grazia Deledda - Po rozwodzie Cz.II.djvu/141

Ta strona została przepisana.

to na chatynkę zia Bachisi, to na dom biały ze sklepioną bramą, to na zamieszkałą przez Matteę lepiankę. Tej ostatniej okienko świeciło zdala, reszta nurzała się w ciemności. Przez myśl mu przeszło, że Mattea chciała może zeń zażartować; pomyślał też, że stara Bachisia być może przy córce lub że Giovanna śpi już i zastanie drzwi zamknięte. Zbliżył się do bramy i rozpoznał odrazu postać siedzącej na progu młodej kobiety.
I ta poznała go odrazu. Porwała się z miejsca, lecz stała jak wryta, ze strachu drżąca. Uspokoił ją jego głos cichy, wzruszony:
— Nie bój się. Sama jesteś?
— Sama.
Za chwilę potem była w jego objęciu.

KONIEC.