Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.I.djvu/113

Ta strona została przepisana.

łał i zaczął skakać po kuchni z kotem na ramieniu. Nagle zatrzymał się, spochmurniał.
— O jakim to wojskowym, oficerze, za którego mogłaby wyjść Małgosia nadmieniła Nanna? Czy nie o kapitanie o czerwonym karku, co na amatorskiem przedstawieniu spoglądał na ucznia z ukosa, z niechęcią, ze wzgardą? — Nagle, obraz kapitana zbladł, a w myśli chłopca zawirowało coś strasznego. Małgosia mogła lada dzień wyjść za mąż, za młodego przystojnego, bogatego... straconą zostać na zawsze, na wieki!
Zrzucił kota z ramienia, uciekł do swej izdebki, oparł się o okno. Powietrza mu brakowało. Dotąd nie znał co zazdrość, na myśl mu bowiem nie przychodziło, by Małgosia mogła wyjść za mąż.
— Nie, nie! — myślał, cisnąc do czoła dłonie — nie wyjdzie, poczeka... trzeba, by poczekała aż... Szatany! po co ma czekać, na kogo? Mogęż marzyć o niej, ja, znajda, syn kobiety... W życiu pozostało mi jedno, jedyne zadanie: odszukać matkę i wyrwać ją z przepaści hańby. Co z tem mieć może wspólnego Małgosia? Możesz się zniżyć do mnie? Dopóki jednak nie spełnię mego zadania potrzebną mi jest jak gwiazda przewodnia, jak anioł stróż... potem... niech potem umieram szczęśliwy...
Myśląc tak, nie zastanowił się nad tem, że to, co nazywał swem „zadaniem”, mogło się ciągnąć lata całe, lat dziesiątki. Uważałby jednak za monstrualne samo przypuszczenie, by zrzekając się swego „zadania“, nabrał więcej szans w zdobyciu serca Małgosi.
Myśl odnalezienia matki zajmowała go coraz bardziej, wypełniała serce, smagała nerwy, rzekłbyś w krew wsiąkła. Sama śmierć myśl tę mogła zgłuszyć i ewentualność tę przypuszczał w chwilach, gdy go ogarniał lęk na samą myśl, jak i gdzie znaleźć ją może? Lecz wówczas gardził sam sobą za niecne, okrutne uczucia.