Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.I.djvu/133

Ta strona została przepisana.
VIII.

W Cagliari Anania odbył Liceum i uniwersytet. Studyował prawo.
Lata uniwersyteckie były intermezzem w jego życiu, melodyą słodką i rozkoszną.
Już w wagonie, patrząc na jesienne krajobrazy, poczuł przypływ nowego życia. Zdawało mu się, że się na raz zmienił, zrzucił z siebie starego człowieka, niby stare suknie ciasne i zdarte, a włożył nowe, obszerne i wygodne. Cóż go uszczęśliwiło, zmieniło? Czy pocałunek Małgosi, czy żegnanie się z ubogimi, maluczkimi przyjaciółmi i sąsiadami, czy uzyskana swoboda, co go zdala przerażała nieco; czy ten świat nowy, nieznany, szeroki, ku któremu dążył na skrzydłach pary i... nadziei?
Nie umiałby powiedzieć, nie wiedział, nie szukał. Dość, że się czuł jak upojony świeżemi i wonnemi wyziewami, z po za których wyłaniały się nieznane mu dotąd horyzonty. Zycie widziane po przez tęczę nowych wrażeń wyglądało bardzo piękne i bardzo łatwe. Anania sam w sobie czuł się silnym, pięknym, zwycięzkim — wszystkie drzwi stały przed nim otworem, najwyższe zniżały się progi. Wszystkie kobiety — naturalnie młode i piękne! — skłaniały się ku niemu.