Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.I.djvu/42

Ta strona została przepisana.

biegł chłopak w czerwonej czapeczce, ale Oli już nie było i nikt jej tu odtąd nie widział.

∗             ∗

Przywołana z domu nadbiegła ciotka łatana, żona olejarza, kobieta już nie młoda lecz jeszcze przystojna, pulchna, biała, o ciemnych, łagodnych oczach otoczonych siecią drobnych zmarszczek z jasnym puszkiem nad podniesioną wargą. Zdawała się spokojna, bynajmniej zajściem nie wzburzona, wesoła i zaledwie weszła, pochyliła się nad nieznajomem dzieckiem, ujęła za ramiona, przypatrując mu się uważnie.
— Nie płacz! nie płacz biedaku! — mówiła — wróci mama, ucisz się... a wy, chłopcy, do roboty, zawołała na pomocników męża, odpychając dalej zaciekawionego chłopca w czerwonej czapeczce.
Anania płakał rzewnie, nie odpowiadając na mnogie pytania, jakiemi go zarzucano. Chłopiec w czerwonej czapeczce przypatrywał mu się błękitnemi, złośliwemi oczkami, uśmiechając się drwiąco pomiędzy różowemi pucami.
— Gdzie poszła? Czemu nie nadchodzi... a może nie wróci... gdzie jej szukać? czy znajdę? — myślał biedak, zanosząc się od płaczu.
— O tak! przelękła się pewnie tego wielkiego, zaolejonego, brzydkiego człowieka. I to ma być jego ojciec?

Pomału jednak uspakajał się pod łagodnemi słowy ciotki[1] Tatany. Szlochał coraz ciszej, oczy ocierał piąstkami i myślał o... ucieczce.

  1. W Sardynii każdą starszą kobietę nazywąją ciotką, zia, każdego starszego mężczyznę wujem, zio.