był profilem. Radby zbudować dom nowy na ruinie tej tam chatki...
Dziwił się sam sobie, że myśli o podobnych niedorzecznościach i dziwił się znów, po co jedzie do Rzymu, na wydział prawny do „Sapienza“[1].
Po co właściwie zamierza studyować prawo? Kim będzie? Kim zostanie? Czem życie? tęsknotą, miłość i ból czem jest? Co też porabia Małgosia? Za co go pokochała? Czemu ojciec jego, Anania Atonzu, parobkiem jest tylko? i czemu zlecił mu, skoro dotrze do Rzymu jaknajśpieszniejsze i najpilniejsze zwiedzenie miejsc, gdzie są przechowywane znalezione w ziemi i wśród ruin starego świata, skarby? Waryat, szaleniec, zostający pod ustawiczną presyą wizyi ukrytych skarbów. Kto wie, czy i on, Anania, nie odziedziczy! po ojcu skłonności marzycielskich, pochłaniania się w jednej myśli... odmiennej od tamtej, nie mającej nic wspólnego z zakopanemi w ziemi, zamurowanemi pod kamieniami skarbami, lecz, bądź co bądź, chorobliwej, natrętnej, niezbytej, myśli o niej, o matce. Jestże jeszcze Ola w Rzymie? Czy ją tam znajdzie, jak, gdzie?
— Annittia — cedził przez zęby towarzysz podróży student, wołając na kolegę zdrobniałym, przez kolegów używanem mu mianem — nie rozbecz się tylko w wagonie. Zycie życiem; bilet jazdy z krótkiemi tu i owdzie przystankami... Racz, by morska choroba nie spłoszyła twych słodkich marzeń.
Ksiądz, młody jeszcze, zaśmiał się wesoło, i pochylając ku Ananii, zawołał w miejscowym dyalekcie:
„Ca in s’itteru bi at trotta....“
- ↑ Sapienza, popularna nazwa uniwerstytetu Rzymskiego.