W długą, bezsenną noc Anania postanowił, lub też zdawało mu się, że postanawia o swej przyszłości.
— Zmuszę ją — myślał — zamieszkać tu, w Fonni, przy wdowie, po bandycie, zanim się przyszłość moja ustali. Wyznani wszystko panu Carboni. Powiem jak rzeczy stoją i że mam zamiar, skoro położenie moje na to pozwoli, zamieszkać z matką. Obowiązkiem jest to moim i obowiązek spełnię chociażby świat miał się zawalić. Pan Carboni zdepce mię przytem, odtrąci, jak się odtrąca plugawego robaka. Wiem to, żadnych nie mam złudzeń. Wówczas poszukam uczciwej, chociażby nie wiem jak ciężkiej pracy, żyć będę w ubóstwie lecz spłacę me długi, będę człowiekiem. Człowiekiem! — powtórzył z gorzkim uśmiechem — raczej żyjącym trupem.
Zdawało mu się, że jest spokojny, obojętny, umarły dla życia, szczęścia, rozkoszy, lecz w głębi serca burzyła mu się duma i miłość własna, popychając do walki nienawistnej z losem, społeczeństwem całem, z samym sobą.
— Sam tego chciałem — myślał. — Wiedziałem przecie, jak to się musi skończyć. Jak ślepiec da-
Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.II.djvu/117
Ta strona została przepisana.
VIII.