„Panna ta zadziwiająco do ciebie podobna. Błagam cię jednak, byś nie była o nią zazdrosna, a to z wielu powodów: 1; żem zakochany po uszy w pewnej panience, w Nuoro, 2) że miss opuszcza Rzym za tydzień, 3) że zaczytuje się od nocy do rana i od rana do nocy, 4; zaręczona, 5) jestem pod specyalną strażą talizmanów przeciw pokusom wszelakim, pod opieką wszystkich świętych aniołów i patronów, których obrazkami zamieszkała przezemnie izdebka zawieszona jest od góry do dołu, i „duszyczek”, przed których obrazkiem, jak dniem, tak nocą płonie lampka, podobna sama do skwierczącej w czyścu „duszyczki”. Otóż i palnąłem jedno z tych głupstw, które dowcipami nazywasz”.
„Chcę jeszcze dodać, że są tu inni lokatorowie. Zmieniają się. Obecnie mamy sekretarza z ministeryum wojny, krawca z Piemontu, wielkiego eleganta i komisanta Francuza, sypiącego dowcipami, jak gradem. Przypomina mi nader sławetnego pana Franciszka Coschide, z Nuoro, twego wielbiciela“.
„Wczoraj naprzykład pomiędzy Angielką i krawcem wszczęła się po angielsku dysputa o tem, czy Boerowie mogą rościć pretensye do niezależności, a ów pan Kilbert rozpowiada mi w specyalnym jakimś dyalekcie, włosko-francuskim, jak siłą sugestyi wywołał bujny porost włosów na głowie jednego ze swych synów, drugiego wzrost przyśpieszył o cały centymetr, poczem dziecko rozwijało się normalnie”.
„Gospodynię naszą zowią Maryą Obinu. Trzyma starą kucharkę, rodem z Sardynii, która, chociaż od trzydziestu lat zamieszkała w Rzymie, nie mnie ani słowa po włosku. Biedna zia[1] Barbara! Wyrwano ją, że tak rzec można, z gruntu rodzimego, uwiózł ją z Sardynii przed laty, despotyczny
- ↑ Zia — ciotka.