zarośli ciemnych. Żegnaj ziemio rodzima! wyspo cicha, kolebko luba, lecz nie wystarczająca, gdyż oblewające cię ruchomą falą morze, od ciepłego, twego łona odrywa najlepszych twych synów, jak wiatr, co na nadbrzeżnem gnieździe wzdyma zaledwie opierzonych orląt skrzydła.
Student patrzał na niknące rodzime krajobrazy i wzrok mu się mroczył w miarę wzmagającego się wieczornego zmroku. Od wieluż to, wielu już lat słyszał nawoływanie szerokiego morza, dalekich lądów!
Przypomniał sobie Bastianeddu i dziecięce projekty ucieczki z Nuoro, sny swe i marzenia, palące pragnienia, tęsknoty do tamtych wybrzeży, a w chwili rozstania się z wyspą rodzimą, czul, jak mu się serce ściska i żałował niemal, że i dla dalszych studyów nie pozostał w Cagliari. Było mu tam tak dobrze! W maju Małgosia przybyła na uroczystości Świętego patrona Efesa, z czego zresztą nie dość korzystał, pochłonięty przez napływ starych, z prowincyi znajomych. Wytwornie odziana, słuszna i pięknie zbudowana, z pysznemi bronzowemi włosami i błękitnemi oczami, pod długą i gęstą, ciemną rzęsą, powszechną ściągała na siebie uwagę. Odwracano się, patrząc za nią, a Anania niższy od niej i szczuplejszy, idąc u jej boku dumnym był i zarazem wściekał się z zazdrości. Zdawało mu się niemal niepodobieństwem, by ta piękność majestatyczna i milcząca, ze wzgardliwem spojrzeniem pięknych oczu, mogła go kochać, lub chociażby zwracać nań uwagę.
Mówiła istotnie mało, nie była zalotną i jak większość panien nie zmieniała nigdy wyrazu twarzy i intonacyi głosu, pod skierowanem na nią wzrokiem mężczyzn. Anania zapytywał siebie, czy jest to nieśmiałością, czy dumą i wzgardą powodzeń?
— Czy jej moja wystarcza miłość — pytał sam siebie. — Czy odczuwa, że żadna inna wyrównać mojej nie zdoła, żem wlał w nią duszę całą?
Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.II.djvu/8
Ta strona została przepisana.