Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.II.djvu/84

Ta strona została przepisana.

Mówiła, naturalnie, o ciotce Tatanie, lecz słowa jej odbiły mu się w sercu wspomnieniem o tamtej i zdało mu się, że Małgosia tamtą ma na myśli. Chmura przysłoniła mu świat cały, rysując wyraźnie. granice istniejące, pomiędzy snem, marzeniem, rajem a rzeczywistością, granice, podobne do tych, co oddzielają niebo od ziemi, kładą się nieubłagane pomiędzy dniem i nocą.
— Jednak — błysnęło mu w sumieniu — jeśli kiedy, to teraz wyznań stanowcza wybiła chwila, jeśli z niej nie skorzystam... Ha! kto wie! Może się przepaść da przeskoczyć...
Otworzył usta... Serce mu biło tak gwałtownie, że z ust nie wyszedł dźwięk żaden. Chwila, jedyna chwila przeszła...
Nazajutrz wieczorem, zia Tatana, zmięszana i wzruszona, lecz dumna z podjętego zadania, ufna w pomoc Boską, po długiej modlitwie w kościele Matki Boskiej Różańcowej i obchodzeniu trzykrotnem ołtarza na klęczkach, udała się do „Gospodarza.”
Anania pozostał w domu, wyczekując z bijącem sercem jej powrotu! Rzucił się na łóżko z książką w ręku, lecz tytułu książki nie mógł sobie potem przypomnieć nigdy, a litery druku wirowały mu w oczach.
— Spokojny jestem — wmawiał w siebie — czegóżbym się bał, mam pewność przecie...
Czytał pomału, słowo za słowem, przewracał stronnice — ale co czytał, jakie tam były słowa, tego nie wiedział, widział za to jasno i dokładnie, jakgdyby na to patrzał, widział...
Oto zia Tatana idzie pomału, przejęta ważnością swej misyi, waży słowa, które wyrzeknie. Biedna gołąbka, siwa i słodka! serce jej bije, zamiera w piersiach, lecz od czegóż pomoc Boża, Najświętszej Maryi Panny Różańcowej i świętej Katarzyny. Staruszka przywdziała najpiękniejsze swe szaty,