Strona:Grazia Deledda - Sprawiedliwość.djvu/146

Ta strona została przepisana.

się z łotrem Porri’m, ślubowali sobie wzajemną przyjaźń w dzień św. Jana, co się braterstwu równa i Porri samo dobre doświadczył od bandyty, który gościł u niego często. Równie często jadał tam i nocował Pennini, ten, któremu dostał się medal za odkrycie i zabicie... Chessa. Widząc, że mu się „dzika“ żywcem podchwycić nie uda, począł z tem sobie sprytniej. W owczarni Arcangelo Porri, o pojono Chessa mlekiem zatrułem i tak się dostał karabinierowi wraz z...
Marya milczała, znając zapewne całą tę historyę, lecz gęste brwi donny Maurycyi w ustawicznym były ruchu, a don Constantino, opuszczając czoło na złożone dłonie, jęknął:
— Boże! O! Boże!
— I chcecie, — ciągnął Stefan z rozbłysłem gniewem okiem, bym się nie oburzał, bym nie miał wzgardy dla ludzi, u których wszystko, począwszy od sprawiedliwości, jest na sprzedaż, jest kłamstwem?! Skąd ma spływać światło, tam się właśnie najgęstsze gromadzą chmury, gwałt zastępuje sprawiedliwość. I chcecie, żebym pozwalał takim łotrom plugawić próg mego domu? Porri zasługuje na to, by go wyrzucono za drzwi. Ah! don Stefano Arca, nie jest na szczęście takim, jakim jest don Piane Arca, któremu wszystko zdaje się godziwem i łatwem!
— Łatwem! — powtórzyła w duchu, uśmiechając się złośliwie donna Maurycya. — Łatwo zliczyć, co godziwego zrobił w życiu stary sknera! — głośno zauważyła.