Strona:Grazia Deledda - Sprawiedliwość.djvu/211

Ta strona została przepisana.

Komedya posyłanych Serafinie upominków i składania tychże przez Hortensyę w ręce donny Maurycyi, trwała, a Serafina wychudła z niedostatecznego odżywiania się w swej chacie, zżółkła ze złości i zgryzoty, włóczyła się pod oknami casa d’Arca, niby dusza w czyśćcu, wyglądając sposobności, by dopaść do don Piana i nawymyślać Hortensyi, na którą złość swą bezsilną spędzała.
Lecz Hortensya, na złość jej zapewne, trzymała się wiernie pańskiej klamki, odznaczając się oszczędnością, porządkiem, uprzejmością nawet względem Maryi. Nic jej nie można było zarzucić. Od wschodu słońca oddawała się pracy i sąsiedztwo całe podziwiało, że sama wystarczyć może w domu na tak zbytkownej prowadzonym stopie. Sam Stefan wiedział, że cudu tego dokonywała w znacznej części Marya, która teraz objęła na dobre rządy domu.
Bo chociaż nie nosiła się dość z pańska, jak to jej zrazu mąż zarzucał, Marya umiała postawić się i utrzymać w dość trudnej w pewnych warunkach, roli gospodyni domu. Pod jej okiem ład zapanował wszędzie: pokoje błyszczały czystością, ogród i gospodarski dziedziniec utrzymywane były wzorowo; inwentarz nakarmiony i napojony w porę; parobcy i owczarze syci i zadowoleni ze strawy; sery wyborne, prowizye obfite i smacznie przyrządzone. Za czasów Serafiny zwierzyna nie doleżała do swej pory, twarda bywała lub cuchnąca, sery niedbale przyprawione psuły się na wiatr nie wystawiane, a szczury, ba! pławiły się w mleku lub na-