Strona:Grazia Deledda - Sprawiedliwość.djvu/218

Ta strona została przepisana.

głównych miast Sardynii i parę spędzonych tam tygodni, zaliczał potem do najweselszych i najprzyjemniejszych w swem życiu. Spokojny był o żonę i o ojca, żyjących w zgodzie w wygodnym, pięknym domu; pieniędzy miał poddostatkiem w kieszeni, a w mieście zastał przyjaciół i znajomych wielu, śród których wieczory przechodziły mu niepostrzeżenie w teatrze lub w restauracyi, na rozmowach, dowcipach, śmiechu. Jeśli w tych chwilach zabawy, cofał się sam w siebie i starał uświadomić sobie doznawane wrażenia, czuł pełnię życia, pewną lekkość, zadowolenie, coś równie głębokiego, chociaż w istocie swej odmiennego bardzo, od nastroju wywołanego jesienną wycieczką do Nuraghe ruos.
Z podobnymże rozmachem, chociaż z innego humanitarnego punktu widzenia rzeczy, odmierzał jako sędzia przysięgły sprawiedliwość swym bliźnim. Pełnym był przedewszystkiem pobłażania, żywiąc coraz głębsze coraz go bardziej pochłaniające przekonanie, że sprawiedliwość ludzka omylną bywa, a oficyalni sędziowie wówczas nawet, gdy są zdrowi, normalni, przeciętnie intelektualni i uczciwi, mylą się i bardzo nieraz, czy przez brak uzdolnień, czy przez suggestyę, przez odziedziczone, lub nabyte przesądy, przez nieświadomą dążność posuwania się na drodze karyery, widząc w każdym niemal oskarżonym winnego potępienia. A jakże często, śród sprawujących najwyższy z urzędów, jaki człowiekowi spełniać dano: urząd sędziego, widzieć można ludzi chorych, zdenerwowanych, niezdolnych do bezstronności, złamanych własną niedolą, skwaszonych, lub