Strona:Grazia Deledda - Sprawiedliwość.djvu/22

Ta strona została przepisana.

czym wzrokiem chłopa, zaczął szybko liczyć asygnaty, srebrniki, miedziaki.
— Tysiąc — rzekł, patrząc pytająco na dzierżawcę — a reszta, pięćset?
— Reszta? a no zapłacę gdy zbiorę, jaknajprędzej, jeśli mi się uda. Niech oślepnę, jeśli kłamię! Ledwo to zebrać zdołałem, zębami z ognia wydobyć, wygryźć, takie to już ciężkie czasy!
— Ależ i my, do stu dyabłów! musimy płacić podatki — krzyknął Stefan. Czekamy chyba dość względnie i cierpliwie.
— Nie przeczę, owszem, dziękuję, ale, jak Bóg na niebie! ledwie mi się to zebrać udało, a i to, gdybym chciał....
Tajemniczy uśmieszek przewinął się po wązkich wargach chłopa i zniżając głos, oświadczył konfidencyonalnie, że właśnie Gonnera, odrzucony konkurent Sylwestry, proponował mu tysiąc, całe tysiąc lirów, jeśliby świadczył za nim w sprawie zabójstwa Karola Arca.
Stefanowi wzrok zapłonął gniewem ;po chwili jednak zmiarkował, że chytry chłop kłamie. Dla czego kłamie? Jak ama myśl ukrytą? Zrozumiał to z dalszych słów dzierżawcy.
— Nie wezwano mnie na świadka — mówił Porri. lecz jeśli wezwany zostanę, powiem prawdę, sumiusieńką, gdyby się świat miał przewrócić do góry nogami prawdę powiem! Ho! ho! Archangela Porri nie kupić