Strona:Grazia Deledda - Sprawiedliwość.djvu/221

Ta strona została przepisana.

stać pożytecznym członkiem społeczeństwa. Długoletnie więzienie oddziała nań bezwątpienia demoralizująco, w więzieniu zarazi się moralną i fizyczną zgnilizną. Zresztą na łaskę losu, czyli raczej nędzy rzucona, na jej zgubne poszepty wystawiona rodzina przestępcy, nie stawałaż się rozsadnikiem przestępstw, zepsucia? Sama nienawiść, zapalająca się tak widocznie, w jedynem oku jego żony, była bezpośredniem następstwem wyroku sędziów, jadem, gotowym wniknąć w serce dorastających synów, nasieniem zemsty, wodą na koło bez wyjścia społecznego zagadnienia, iskrą, która w chacie górali tlić miała vendetą, tak szkodliwą dla cywilizacyi i pomyślnego rozwoju humanitarnych dążeń.
Więc, skazując na karę przestępcę, co się sam do winy przyznawał, sprawiedliwość uosobiona przez sędziów, popełniła społeczną omyłkę. Gdzież to doprowadzi?
Na razie Stefan nie mógł, czy nie chciał na narzucające się pytanie odpowiedzieć, dlatego może, że musiałby uderzyć w samo sedno tezy. Poczuł zniechęcenie, niesmak moralny, a prawie fizyczny, przypisując to otoczeniu i podróżnym przedziału trzeciej klasy: kobietom, co mu się przypatrywały niby dziwolągowi jakiemu, mężczyznom o wyolejonych włosach, cuchnących potem i kożuchem.
Zawrócił się, by odejść do swego przedziału i rosłą postacią zasłaniając wejście do wagonu, wyjął z kieszeni pugilares.