Strona:Grazia Deledda - Sprawiedliwość.djvu/233

Ta strona została przepisana.

Obrońca Filipa dowiódł, że jeśli Gonnesa istotnie widywanym był w fermie owczarza — Stefan przypomniał sobie niespodziane spotkanie z nim na grzbiecie Scala dei gjgli — to bynajmniej nie w celu ściągnięcia na się nienawiści owczarza i grożenia mu, lecz raczej zapraszany przezeń i ugaszczany uprzejmie. Porri proponował mu niejednokrotnie usługi swego świadectwa, w zawitej sprawie. Za pewnem wynagrodzeniem gotów był świadczyć, bodaj, że go Stefan Arca chciał przekupić. Obrońca składał na to dowody.
Zaaresztowano owczarza pod zarzutem fałszywego świadectwa. Przyśpieszyło to bieg sprawy. Jakgdyby zeznania Archanioła dodały im bezczelności, posypały się najsprzeczniejsze zeznania najrozmaitszych świadków... Bezecności gromadziły się na bezecnościach.
Stefan przysłuchiwał się wszystkiemu blady i sztywny, na pozór lodowato obojętny i wówczas tylko, gdy imię jego siostry, wywołane w ciągu kłamstw tych i krzywoprzysięstw, obudziło ciekawość w audytoryum, pod spuszczonemi powiekami Stefana zapaliły się błyskawice, a rumieniec oblewał mu czoło.
Dochodzenie śledcze nie mogło pominąć okoliczności, która zrodziła znaną nienawiść pomiędzy rodziną Arca i rodziną Gonnesa. Było to osią całej sprawy, lecz sędziowie i adwokaci traktowali to z taktem i względnością wielką. Wykazano, że Sylwestra, zamykając się w pustelni, uległa powołaniu do życia klasztornego, słowem, kwestyę tę roztrząsano tak, jak mógł to sobie życzyć Stefan Arca. Tylko obrońca Filipa rzecz tę przedstawiał nieco inaczej, dając się unieść sentymentalizmowi