Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/101

Ta strona została uwierzytelniona.
91
GŁUPIA BABA

jej postaci, pozbawiony plastyki i barwy, niby subtelny chiński cień; z czasem cień ten zmienił się w posąg biały i czysty, jak marmur, do którego zbliżałem się po niezliczonych stopniach, z uczuciem kornego uwielbienia, coraz bliżej i bliżej, i, gdym go dotknął dopiero, on spłonął krwią, niecąc pożar w mych zmysłach.
Właściwości typu panny Izabeli wyraziły się jedynie w przyśpieszaniu stadyów rozwoju mego uczucia, które odbywały się niezwykle szybko, niby w gorącej oranżeryi, czemu zresztą sprzyjała jeszcze jedna okoliczność, bodaj najważniejsza.
Pączkujący w mojem sercu kwiat rozdzierał brutalnie, niby brudnymi palcami, znacznie starszy