Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.
92
GUSTAW DANIŁOWSKI

ode mnie kolega, który również bawił w Karczowiskach. Był to jeden z tak zwanych wiecznych studentów, zawołany hulaka, lampart i bezwględny cynik, który lubił, jak się sam wyrażał, »uwędzić różowego chłopaczka«. Przezywano go powszechnie Jerzykiem, raz od imienia, a powtóre dlatego, że był on w istocie jakiś kolczasty: małego wzrostu, o ostrych rysach i jeszcze ostrzejszym języku; do obrzydliwości szczery i otwarty, czasem nagle skręcał się nakształt kłębka i wyszczerzał kolce.
Nie lubiłem nigdy tej czarnej kościstej małpy, a owego lata chwilami nienawidziłem go śmiertelnie dla wielu powodów, a