Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.
93
GŁUPIA BABA

głównie dlatego, że widziałem w nim groźnego rywala.
Jerzyk rozumiał doskonale, co się ze mną dzieje i nieraz, starając się niby ułagodzić moją zapalczywość, miewał do mnie następujące mniej więcej przemowy:
— Ech, ty trubadurze — prawił — o co ci chodzi właściwie? Rywalem twoim nie jestem; ja się przystawiam do Izy, a ty się w niej durzysz... kapitalna różnica! Zresztą — uważasz — chodziłem koło niej jeszcze w Warszawie; nie ja więc tobie, ale ty mnie włazisz w paradę... Właź sobie! zmieścimy się obaj — to pakowna kobieta, tramwaj!...
— Bydlę jesteś — przerywałem mu zwykle.
— W każdym razie przenikliwsze