Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.
105
GŁUPIA BABA

Ciotka, dla której każdy nowy przepis był uciechą nielada, podziękowała mu z niekłamanem uniesieniem i nie omieszkała zapytać mnie:
— Więc doprawdy, Stasiu, tak to lubisz? Nie wiedziałam.
— Tak! — odparłem grobowym głosem — sam nie wiem, dlaczego, bo Jerzyk skłamał od a do z, ale czegoś mi się wydawało, że »tak« lepiej.
— A co! — zawołał tryumfująco Jerzyk — widzicie państwo, jaki to nieoceniony chłopak ten Staś. Ja zawsze mówiłem, choć go do rany przyłóż.
Tu począł kiwać głową z uznaniem w sposób tak żałosny, że wszyscy wybuchnęli śmiechem, ja zaś miałem ochotę schować