Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.
109
GŁUPIA BABA

głem się powstrzymać od śmiechu.
W istocie, zacytowane przez Jerzego słowa, poniekąd trafne, tak się zarazem kłóciły z wyglądem i zachowaniem się stojącej w milczeniu baby, że w rezultacie otrzymywało się wrażenie silnego komizmu.
Pasowana na Zosię wieśniaczka miała na sobie wyblakłą niebieską spódniczynę, zaszarganą i podartą u dołu na frendzliste strzępy; z pod niej wyzierały pocięte pręgami, czerwone, mizerne łydki, zwężające się w suche piszczele bosych nóg, które były do kostek oblepione tak szczelnie zaskorupiałą gliną, że zdawało się, iż są obute. Biała chustka, osunięta klinem na kark, odsłania-