Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.
126
GUSTAW DANIŁOWSKI

wiadać pani Irenie o strasznej nawałnicy gradowej, która nawiedziła Wołyń przed piętnastu laty.
Ja tłomaczyłem pannie Izie, jak się oblicza odległość grzmotów i trzymałem się z całej siły tego tematu, bojąc się, że jak się wyczerpie, znów stanę się małomównym mrukiem. Siedzieliśmy blizko siebie, zasłonięci od starszych pań samowarem; to mnie krępowało trochę, a jeszcze więcej jej uporczywe spojrzenia, które czułem co chwila na sobie. Trzymałem się jednak wcale dobrze, mówiłem gładko i przytomnie, nawinęło mi się nawet parę dość barwnych porównań...
— Dziękuję panu — przerwała