Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.
172
GUSTAW DANIŁOWSKI

ce, ale, wyobrażając sobie swą przyszłą, nie widział nigdy koloru jej oczu, włosów, kształtów lub wyrazu twarzy, dostrzegał zato zawsze rurkowany biały fartuszek, zarys ręki, a w niej ściereczkę lub pióropusz do okurzania mebli.
Żona jego miała być przedewszystkiem uosobieniem porządku i czystości.
O takiej marzył, nie żenił się jednak. Gwałcony instynkt, jakby przez zemstę, wszczepił mu w duszę pierwiastek płochliwości, który wywoływał w całej istocie Jabota trwożliwy zamęt, ilekroć się pokusił w matrymonialnych zamiarach zbliżyć do osoby płci odmiennej.
Straciwszy w ten sposób mo-