Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/187

Ta strona została uwierzytelniona.
177
PAN JABOT

bo przykrótkie...« a dalej: »jako w pewnem miejscu wytarte, możliwe jedynie pod surdut!...«

W otoczeniu swych rzeczy, z książką rachunkową przed oczyma Jabot doświadczał tego ciepła i błogiej radości, jakiej doznajemy nieraz w gronie domowników wśród rozmowy wspomnień. Przytem wobec tych przedmiotów zajmował on szczególne stanowisko, niejako ojca-patryarchy, który własną pracą to wszystko zgromadził i od zmarnienia zachował; i to przeświadczenie, że samemu sobie to zaszczytne stanowisko zawdzięcza, podnosiło go we własnych oczach i mile łechtało kiełkującą w nim próżność, która rosła w miarę powodzenia.

12