Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/200

Ta strona została uwierzytelniona.
190
GUSTAW DANIŁOWSKI

przeznaczone na tak zwaną czarną godzinę; przezorność jednak nie pozwalała ich ruszać, zwłaszcza, że sumka była przedziwnie okrągła; prócz tego odpychał on rękami i nogami dojmującą myśl, że jakaś tam czarna godzina rzeczywiście nadchodzi.
Ostatnie względy przeważyły szale.
Jabot, i tym razem pokonawszy popędy ślepego instynktu, według wskazówek trzeźwego rachunku skorzystał z bileciku, który mu doktór zostawił.
W pierwszych dniach listopada, w chłodnawy, ale piękny poranek, Jabot, oparty na ramieniu stróża, zstąpił bohatersko ze schodów i zajął miejsce w odrapanej