Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/206

Ta strona została uwierzytelniona.
196
GUSTAW DANIŁOWSKI

miejska hołota, szary, nieokrzesany świat, odcięty ostrą linią od sfery, do której Jabot należał, wśród której nadto we własnem mniemaniu, jako człowiek niezwykły, dodatnio się wyróżniał. Napełniała go przeto gorzkiem uczuciem poniżenia i wstrętu krzywdząca świadomość, że został niejako zniwelowany do niższego poziomu, brutalnie zmieszany z motłochem, jak klejnot z kupą śmieci. Postanowił z tem walczyć i chwytał się rozlicznych środków, by się od tej jednolicie plugawej masy odróżnić i w jakikolwiek sposób wyższość swego stanowiska zaznaczyć.
Wystrzegał się więc starannie wszelkich poufalszych stosunków z chorymi, co mu przychodziło