Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/214

Ta strona została uwierzytelniona.
204
GUSTAW DANIŁOWSKI

Rozjątrzony do żywego Jabot życzył w duchu staruszkowi rychłego, ciężkiego skonania i wielokrotnie z zajadłością pastwił się nad nim we wnętrzach swego serca, zachwaszczonych coraz silniej piołunami mściwej nienawiści.
Gorzkie to uczucie powoli rozciągało się na całą salę, na wszystkich bez wyjątku chorych, których teraz uważał już nietylko za istoty nieskończenie nizkie, ale za wrogi obóz, spiskujący podle na jego zgubę.
W tem przeciwstawianiu siebie samego wszystkim ambicya jego doświadczała jakby ostrego, podniecającego zadowolenia. Gdyby mu odjąć to złudzenie, że jest przedmiotem ogólnego prześla-