Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/215

Ta strona została uwierzytelniona.
205
PAN JABOT

dowania, czułby się zapewne znacznie gorzej, niż morfinista, pozbawiony ukłuć, które go trują, ale obdarzają zarazem zapasem sztucznej energii.
To też istotnie Jabot doznawał największego pognębienia, rozklejenia się i pogruchotania wszystkich władz ducha w niedzielę i we czwartki, to jest wówczas, kiedy martwa naogół sala ożywiała się niezwykle i stawała się pochłoniętą do szczętu przez odwiedziny blizkich osób. W dni te świat chorych, wyjęty z czarnej, ale normalnej oprawy życia, wracał do niej chwilowo z całą tęsknotą serdecznego przywiązania, z ożywieniem szczerej ciekawości, z niezwalczoną siłą głęboko wkorzenionych uczuć i nałogów. Wtedy